24 marca 2013

Pokój Montessori

Mimo, że staram się być matką świadomą, nie interesowałam się do tej pory konkretnymi metodami wychowawczymi.  Chyba dlatego, że odstraszało mnie samo słowo "metoda", w którym jest coś drażniącego i niekojarzącego się ze szczęśliwym dzieciństwem.

Ostatnio jednak mieliśmy z moim Dzieciorem okazję zwiedzić kilka klubików dziecięcych w poszukiwaniu zajęć muzycznych. Poziom większości z nich okazał się powalająco niski, zarówno jeżeli chodzi o samą formę prowadzenia zajęć, jak i ogólną estetykę pomieszczeń. Zaadaptowane w domkach jednorodzinnych, wymalowane na pstrokato, pełne przypadkowych, dobranych bez żadnego pomysłu zabawek, często zresztą popsutych.
W końcu za radą Bratowej postanowiłam zainteresować się placówkami Montessori. Niby wcześniej słyszałam "coś tam", ale dopiero pewna obrotna Pani dyrektor takiego przedszkola zrobiła mi inspirujący wykład.

Okazuje się, że są to tak na prawdę zasady, z których wiele jakoś intuicyjnie od dawna stosuję: pozostawienie dziecku wolności wyboru, podążanie za jego zainteresowaniami, udostępnianiu mu twórczego i inspirującego otoczenia, zwłaszcza zabawek.

No tak, ale miało być o pokoju... Ostatnio przyszła do mnie mama trzylatki i okazało się, że ona również interesowała się metodą Montessori. Spróbujemy więc zaprojektować pokoik w takim duchu. Na razie zamówiłam kilka książek i będę się dokształcać ;-)

2 komentarze:

  1. Mega ciekawy temat. Sama chętnie poczytam, czy będzie jeszcze jakiś post o tej metodzie? pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, będą posty i projekty ;-), pozdrawiam


      OdpowiedzUsuń

      Usuń